Mój starszy syn żyje w cudownej przestrzeni czasowej. Mówiąc inaczej, na wszystko ma czas, nigdzie się nie spieszy, kontempluje chwile. Skutkuje to tym, że codzienne wyjścia z domu odbywają się z lekkim poślizgiem i w nieco nerwowej atmosferze. Dzisiaj po takim wyjściu, w trakcie drogi do szkoły, zapowiadam mu srogim głosem:
– Koniec! Od jutra wstajesz wcześniej. Będziesz miał czas na marudzenie i szykowanie się do szkoły w swoim tempie. Jutro budzę cię o szóstej!
– Nooooooo… nie wiem czy ci się to uda, ale będę trzymał kciuki – odpowiada mi moje zrelaksowane dziecko.
Facebook Comments