W weekend, tak bez konkretnych powodów, poszedłem sobie do lasu za domem rodziców. Zabrałem ze sobą aparat, z myślą że może uda się zrobić jakieś fajne zdjęcie. Las jak to las, nic szczególnego się od lat w nim nie zmieniło, tylko coraz bardziej krzakami z czasem zarasta. Z nudów i barku ciekawszego pomysłu zrobiłem zdjęcie pnia sosny z małą głębią ostrości i poszedłem dalej szukać ciekawszych tematów. Po paru dniach przeglądam sobie zdjęcia z tego spaceru i widzę psa widmo na drugim planie. Jak robiłem zdjęcie to go tam jakoś nie widziałem. Dobrze że sympatycznie wygląda, bo inaczej bym się bał więcej do lasu chodzić, nawet w dzień.