Tym razem na cel niedzielnej wycieczki została wytypowana wieś Zalipie. Miejsce często opisywane wśród głównych atrakcji turystycznych Małopolski. Najszybszy dojazd na miejsce z Krakowa według map Google prowadzi przez A4 do Tarnowa, potem DK 73 w stronę Kielc i w Dąbrowie Tarnowskiej w lewo w drogę z nieznanym mi numerem, w sumie około 115 km.
Wieś Zalipie słynie z malowanych w kolorowe, kwieciste wzory tradycyjnych wiejskich chat. Zwyczaj malowania rozpowszechniła artystka ludowa niejaka Felicja Curyłowa, która żyła tutaj do lat 70 XX w. na posesji o numerze 135. Na tej właśnie posesji obecnie znajduję się mini muzeum/skansen jej imienia. W zagrodzie znajdują się 3 chaty które można obejrzeć. Bilet kosztuje 6 PLN dla osoby dorosłej a 4 letni Antoni nie płacił za zwiedzanie. Cena zawiera przewodnika i jego krótką acz ciekawą opowieść o tym miejscu.
Sama zagroda, na człowieku pochodzącym tak jak ja z lubelskiej wsi, nie zrobi dużego wrażenia. Takich, tylko nie pomalowanych w kwiaty i zapomnianych miejsc, jest jeszcze na polskich wsiach całkiem sporo. Miejsce to, choć całkiem urokliwe, nie jest raczej warte specjalnie dedykowanej wycieczki z Krakowa. Najlepiej zajechać tu przy okazji jak mamy po drodze. Po 30 minutach zwiedzania dalszą wycieczkę spontanicznie rozbudowaliśmy o przeprawę promową przez Wisłę i piknik na rynku w Nowym Korczynie, wizytę w Parku Zdrojowym w Busku Zdroju oraz lodziarnię koło rynku w Niepołomicach (chyba najlepsze lody w okolicy Krakowa).