Wracam do domu po dwóch dniach delegacji.
Pytam syna:
– Co robiłeś przez te dwa dni jak taty nie było?
– Aaa, mama mnie dobrze wychowywała.
—————————————————————————————–
Wieczorne sprzątanie zabawek i bałaganu w salonie. Antoni jak co dzień kombinuje już drugą godzinę z rzędu jak uniknąć tego zajmującego całe bezcenne 5 minut obowiązku. Ja czytam sobie gazetę w kuchni. Sprawdzamy się nawzajem kto ma większą cierpliwość. Po setnym bezskutecznym wołaniu „tata chodź mi pomóż posprzątać”, słychać nową wersję:
– Tata!
– Słucham cię synu.
– Chodź tu do mnie bo mam do ciebie sprawę.
– Jak masz sprawę do mnie to ty przyjdź do mnie do kuchni.
Cisza… Mija 5 minut…
– Tata!
– Słucham.
– Nie masz może jakieś sprawy do mnie?
Ostatecznie to mama pomogła posprzątać.
—————————————————————————————–
Idziemy sobie w milczeniu przez parking. Ni stąd, ni zowąd słyszę złotą myśl od syna:
– Jesteś najukochańszym tatusiem na świecie jakiego widziałem.